We wrześniu 2018 roku pojechałam do schroniska pod Sieradzem po psa upatrzonego na stronie internetowej do adopcji. Siedziałam w biurze z synami, Pan pracownik schroniska, zobaczył, że jestem z dziećmi i stwierdził, że mi przyprowadzi psa do adopcji, który nadaje się do dzieci. Po kilkunastu minutach przyprowadził na smyczy „to nieszczęście”, podobne było do owczarka niemieckiego, ale jak on wyglądał…. Śmierdział strasznie, chudy, aż mu żebra wystawały, ważył tylko 29 kg!, od karku do połowy grzbietu był łysy!!! Jak go zobaczyłam …. To serce mnie zabolało i gardło ścisnęło… stwierdziłam, że nie mogę go tu zostawić. Adoptowałam go.
W aucie śmierdziało tak intensywnie, że jadąc do Łodzi całą trasę, wszystkie okna były otwarte, taki smród! Przyprowadziłam go do domu, to zaraz po wejściu go wykąpałam, 5 razy go naszamponiłam, by ten brud i smród z niego zmyć. Zaraz potem uciekł pod drzwi wejściowe i 5 dni siedział tam skulony, nie ruszył się na krok. Miskę z piciem i jedzeniem musiałam mu przynieść pod nos, bo jak go wołałam do kuchni, to nie chciał przyjść. Jak zobaczył, że żadna krzywda mu się nie dzieje, to powoli się zaczął rozglądać po mieszkaniu. W międzyczasie go obserwowałam, był spokojny, więc postanowiłam go zabrać do weterynarza. Na szczęście tam też dał się zbadać. Okazało się, że ma chorobę skóry, podejrzenie grzybicy, nie wiadomo, dlaczego jest łysy…. 3 razy go odrobaczyłam, bo robaki z niego wyłaziły po 5-10 cm długie… niedługo zjadłyby go od środka. W karcie wypisowej ze schroniska miał wpisane, że został odrobaczony.
Dawałam mu jedzenie zalecane ze schroniska… ale przelatywało przez niego, więc zaczęłam mu zmieniać i szukać odpowiedniej karmy. Max był cały czas głodny i głodny, szukał jedzenia, aż z tyłka mu się po prostu lało… Ostatecznie okazało się, że ma alergię na zboże, które jest wypełniaczem wielu karm, w tym tej zalecanej przez schronisko. Gdy zaczęłam mu podawać karmę bezzbożową, od razu było lepiej. Dużo czasu zajęło mi doprowadzenie Maxa do stanu, jaki jest na zdjęciu na stronie głównej mojego hotelu dla zwierząt, ale było WARTO, Max jest fantastycznym psem, moją miłością!
Oprócz tego okazało się, że był bity przez poprzedniego właściciela, bo jak zobaczył kiedyś pasek do spodni, który niosłam dla syna do spodni, to tak szybko uciekał, że łapy mu się pomieszały i nie wiedział, w którą stronę ma uciekać, a ja tylko obok niego przechodziłam… Prawdopodobnie uciekł, przegryzając smycz, od poprzedniego właściciela, bo kiedyś zaczął mi przegryzać moją smycz, a znaleziono go na ulicy w Zelowie ….. Tak naprawdę zaufał mi dopiero po około ROKU! Pewnego dnia siedziałam na kanapie z dziećmi się gilgotaliśmy, on to usłyszał, przyleciał i wlazł pierwszy raz na kanapę, a potem położył mi się na kolana…. Wyobrażacie to sobie? Taki wielki pies na kolanach, oczywiście się nie zmieścił, ale wlazł ile mógł i wygiął się, żeby go popieścić 😊 wtedy mi zaufał w 100%, zostaliśmy przyjaciółmi na dobre i na złe, na zawsze!